Pochodzenie rasy
Mastif tybetański to rasa pierwotna, która wykształciła się na ogromnym obszarze Wyżyny Tybetańskiej, gdzie od tysięcy lat służyła mieszkańcom do ochrony stad i domostw. Psy w podobnym typie można spotkać na dużo większym obszarze od Iranu na zachodzie i Mongolię na północy po Nepal i Indie na południu. W Mongolii jest banhar, na północy Indii gaddi, w Nepalu bhote-kukur (bothia), a w Bhutanie Bjopczi.
Chiński genetyk Zhen Wang, uważa, że psy przywędrowały do Tybetu z ludźmi 24 tysiące lat temu i tak jak ludzie zaczęli krzyżować się z denisowianami, którzy żyli tam co najmniej 160 tysięcy lat temu, tak ich psy krzyżowały się z wilkami z Himalajów. Dzięki tym krzyżówkom powstali Tybetańczycy i mastify tybetańskie, jedni i drudzy zyskali dzięki temu genetyczną adaptację do życia na bardzo dużych wysokościach.
Pochodzenie nazwy rasy
Mastif tybetański to nazwa wymyślona przez kynologów brytyjskich, która podobnie jak spaniel tybetański i tybetański terier została wybrana ze uwagi na względne podobieństwo do ras już wcześniej znanych na wyspach. Tak naprawdę mastif tybetański z mastifem (angielskim) poza wielkością ma niewiele wspólnego. Równolegle we Francji przyjęto nazwę Dogue du Tibet co można przetłumaczyć jako dog z Tybetu lub po prostu pies z Tybetu.
Oryginalna tybetańska nazwa to འབྲོག་ཁྱི – brog-khyi co można przetłumaczyć jako pies z wysokogórskich pastwisk (འབྲོག – brog znaczy wysokogórskie pastwisko a ཁྱི – khyi to pies).
Pierwsze relacje historyczne o mastifach tybetańskich
Tybet przez ze względu na swoje położenie był zamkniętą krainą rzadko odwiedzaną przez podróżników z Zachodu, stąd opisy mastifów tybetańskich starsze niż XX-wieczne są bardzo rzadkie.
Już w starożytności znane były „psy z Indii”, które zdają się być mastifami tybetańskimi. Na wzmianki o nich można się natknąć u Arystotelesa i Magastenesa, a ich wizerunki można było znaleźć w pałacach Asyryjczyków.
Najstarszy średniowieczny opis tej rasy pochodzi od Marco Polo, który w 1271 roku w wieku 17 lat wraz z rodzicami udał się do podbitych przez Mongołów Chin. Marco Polo spędził w Azji ponad 20 lat sporo podróżując. Swoje relacje z różnych zakątków Azji spisał w dziele Il Milione (Milion).
Marco Polo pisze o mieszkańcach Tybetu: ” posiadają dużą ilość wielkich, pięknych psów, które pomagają w polowaniach na „piżmowe bestie” i dzięki nim mają ogromne ilości piżma”.
„Mają oni mastify wielkie jak osły, które są doskonałe w polowaniu na dzikie bestie, a w szczególności na dzikie woły, które nazywają beyamini i które są wielkimi i gwałtownymi zwierzętami. Mają też różne rodzaje psów sportowych i doskonałe sokoły”.
Dla wielu osób relacja włoskiego podróżnika jest dowodem na istnienie – tsang-khyi, większej wersji mastifa tybetańskiego. Niestety trudno uznać relacje Marco Polo za naukowe i precyzyjne. O syberyjskich psach zaprzęgowych też pisze, że są niewiele mniejsze od osła. Opisuje też odwiedzoną przez siebie wyspę, której mieszkańcy mieli głowy psów zamiast ludzkich…
Dużo bardziej wiarygodna wydaje się relacja jezuity, ojca Ippolito Desideri z jego książki „HISTORICAL SKETCH OF THIBET and An Account of the Mission and Travels in theat Country”
Desideri otrzymał od papieża zgodę na działalność misyjną w Tybecie i w 1712 roku wyruszył z Rzymu do Hiszpanii, a stamtąd do Indii. Jego okręt przybił do portu w Goa, skąd ruszył do Delhi, a następnie przez Kaszmir do Leh – stolicy Ladakhu graniczącego bezpośrednio z Tybetem.
Do Lhasy jezuita dotarł w marcu 1716 roku, po dwóch latach podróży. W Tybecie spędził kilka lat prowadząc działalność misyjną, przy okazji poznając religię i kulturę Tybetańczyków.
Desideri w swoim dziele opisuje zwierzęta żyjące w Tybecie. O psach pisze tak: „Tybetańskie psy są pospolite i powszechnie spotykane. Są czarne, mają dość długą, błyszczącą sierść, są bardzo duże, o mocnej budowie, ich szczekanie alarmuje okolice. Jeden lub dwa są zawsze przywiązane do każdego domu i obcy wiele ryzykuje próbując zbliżyć się, o ile nikt mu nie przyjdzie z pomocą. Kupcy którzy podróżują ze zwierzętami pociągowymi zawsze mają ze sobą dwa takie psy do ochrony karawany. Te bestie są zawsze dobrze karmione, szczególnie mięsem, które czyni je silnymi, oraz mlekiem, które sprawia, że ich szczekanie jest donioślejsze. Noszą wielkie obroże, zdobione czerwonym futrem, które wyglądają jak płomień wokół ich szyi co sprawia, że wzbudzają jeszcze większy strach”.
Relacje z przełomu XIX i XX w.
Przełom XIX i XX w. to okres w miarę instensywnej eksploracji Tybetu przez misje dyplomatyczne i wojskowe, a także podróżników i poszukiwaczy przygód.
Podróżnikom opisującym i fotografującym swoje relacje z Tybetu nie mogła umknąć obecność wyjątkowej rasy psów jaką jest mastif tybetański.
XX w. i okupacja Tybetu
Niestety poznawanie Tybetu a co za tym idzie także mastifów tybetańskich przerwała najpierw II Wojna Światowa, a następnie w 1950 r. (trwająca do dziś) chińska okupacja Tybetu.
Opadła żelazna, czerwona kurtyna i jedyne relacje z terenów Wyżyny Tybetańskie przez długie lata drugiej połowy XX w. pochodzą od Tybetańczyków, którym udało się zbiec przed krwawą rewolucją kulturalną.
Nie ma z tego okresu relacji na temat mastifów tybetańskich, ale można uznać z całą pewnością, ze wiele z nich zginęło broniąc klasztorów atakowanych i burzonych przez wojsko. Duża część z nich padła też ofiarą reformy rolnej w której nie przewidywano miejsca dla groźnych psów pilnujących stad.
Podobno armia chińska kazała Tybetańczykom zabijać mastify, a za nieposłuszeństwo groziła kara śmierci.
Najbardziej zagrożony był większy, o masywniejszej budowie typ tsang-khyi żyjący na terenie klasztorów i na niżej położonych terenach. Do-khyi czyli typ mniejszy, ale sprawniejszy i potrafiący przetrwać w trudnych warunkach na dużych wysokościach był mniej zagrożony i wiele z tych psów przetrwało pilnując stad do dzisiejszych czasów.
Czasy współczesne
Koniec XX w. to otwarcie Chin na świat i coraz swobodniejszy przepływ ludzi i towarów. Dzięki temu udało się sprowadzić z Tybetu wiele psów najpierw na Tajwan, a następnie także do różnych zakątków na całym świecie.
To także potężnych zastrzyk nowych genów dla hodowli tej rasy w Europie i Ameryce Północnej wcześniej ograniczonych przed rzadkie importy z terenów graniczących z Tybetem.
Wczesne importy z Chin (na początku XXI w.) to raczej psy czystej krwi. Niestety później w wyniku mody na mastify tybetańskie w Chinach wielu pseudohodwców zaczęło mieszać je z innymi rasami w wyniku czego w wielu hodowlach na całym świecie pojawiły się psy jedynie przypominające klasyczne tybetany, o budowie w dużym stopniu odbiegającej od wzorca.
Copyright @ Nam Kha Kennel – wszelkie prawa zastrzeżone